niedziela, 26 maja 2013

Prolog

Jeśli twoje dnie wypełnia w większości brzdęk talerzy i nerwowe poganianie kierownika zmiany, prawdopodobnie nie masz zbyt ciekawego życia. Myślą, która głównie zaprząta ci głowę jest wieczne zamartwianie się, czy niska tygodniówka wystarczy na przeżycie do następnego weekendu. Nie jesteś też do końca pewna,  czy w ogóle chciałabyś coś w swoim życiu zmienić. Ale nie raz się nad tym zastanawiasz, tak jak tamtego popołudnia zastanawiała się Blair Foster.
Na początku nie wszystko było proste i przyjemne, tak jak mogło się wydawać. Kremowy, pracowniczy mundurek wydawał się za duży, sznurówki trampek rozwiązywały się zawsze wtedy, gdy niosła zamówienie, a praca na zmiany zmuszała ją do spędzania świąt w towarzystwie klientów – również samotnych, tak jak ona, którzy nie mieli się gdzie podziać w czasie, kiedy to inni spędzali radosne, świąteczne chwile z rodziną.
Mimo wszystko to, co odnalazła w tym miejscu, miało dla niej najwyższą, bezcenną wartość. Dzięki ludziom, których wraz z upływającymi miesiącami poznawała coraz lepiej, zdołała wymazać z pamięci wspomnienia, które przyprawiały ją często o bezsenne noce. Powoli zaczynała rozumieć i wierzyć w to, że zdoła jeszcze kiedyś znów normalnie żyć.


Kiedy to inni wciąż spieszyli gdzieś bezustannie, Joe miał uczucie, że od dawna już stoi w miejscu z zupełnym brakiem pojęcia, w którą stronę powinien się teraz udać. Na biurku codziennie pojawiała się nowa sterta papierów, a kolejni, niezdecydowani klienci zaczynali z dnia na dzień irytować go coraz bardziej.
Nie potrafił zostawić za sobą tego, co się stało. Niewidzialna siła zmuszała go do pozostania myślami wśród wydarzeń z poprzednich miesięcy. Serce wciąż nie było w stanie się zabliźnić, a umysł często nie pozwalał zająć się codziennymi sprawami. Wszystko podzieliło się na to co było przed i po, a on nie bardzo chciał zacząć żyć od nowa, bo tęsknota, która go wypełniała, była jedynym, co pozostało mu po najbliższych. A takiej, chociażby najmniejszej namiastki nie miał zamiaru tracić.
Samotność znikała dopiero wtedy, kiedy zanurzał się we wspomnieniach. Ciepło i nadzieja pojawiały się tylko, kiedy wieczorem zamykał oczy i zapadał w głęboki sen. A gdy po raz pierwszy pomyślał o tym, że wolałby czasem już nigdy się nie obudzić, zaczął się bać.

7 komentarzy:

  1. o matko. pierwszy raz po przeczytaniu prologu mam taki niedosyt. nawet nie wiem jak to skomentować bo słowa mi z wrażenia zabrakło. masz to skończyć! pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz. znajdę Cię.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mówiłam Ci na gg, uwielbiam to i z niecierpliwością czekam na rozdział pierwszy :3 mam nadzieję, że to skończysz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fascynujesz, panno Pacino, oj fascynujesz - jak zwykle zresztą. Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów, które mam nadzieję, kiedyś nastąpią. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny szablon, to raz!

    Nawet nie wiesz, jak szybko zabiło moje serduszko, gdy ujrzało ten mały druk "AU Jonas Brothers", a potem zdjęcia bohaterów. Będąc szczerą, myślałam, że era opowiadań z braćmi w roli głównej już dawno minęła. Niesamowicie się cieszę, że jednak ktoś się uchował; brakowało mi takich historii.

    Dobrze się Ciebie czyta, wiesz? Jak dotąd nie miałam styczności z Twoją twórczością (Twój nick, niestety, nic mi nie mówi), dlatego jestem niezmiernie zadowolona, że dzięki Alevue tu trafiłam. Bogu dzięki, nie masz problemów z interpunkcją, co dla mnie jest niesamowicie istotne. Piszesz dobrze, bez zbędnych udziwnień, a mimo to chcę się więcej. Zostanę tu na dłużej, to pewne.

    Jedna moja rada: staraj się nie tworzyć zdań wielokrotnie złożonych, w których występuje dwa razy/lub więcej ten sam spójnik (w tym przypadku "który"). Nawiązuję tu do pierwszego akapitu, tym o Blair. Jest to bardzo częsty błąd, aczkolwiek, że tak powiem, razi oczy niektórych czytających. Przeczytaj to zdanie na głos (końcówka akapitu), może wtedy zauważysz ten "zgrzyt". Poloniści bardzo często zwracają na to uwagę - powtarzania w zdaniu tych samych konstrukcji gramatycznych jest poczytywane za błąd. Bardzo łatwo się tego wyzbyć, zastępując spójnik przymiotnikiem powstałym z czasownika, który umiejscowiony jest zaraz za owym spójnikiem (w moim przypadku ten "myk" się sprawdza).

    Czekam na więcej, zdecydowanie. Bardzo mnie ciekawi, jak wykreujesz postać Josepha - mojego ulubieńca, swoją drogą.

    Pozdrawiam,
    Aillie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie spadłam z fotela.
      Myślałam, że osoby zwracające uwagę na poprawność czytanego tekstu już dawno wyginęły, a tu taka niespodzianka! :) Wielkie dzięki za wskazówkę! Takie komentarze są dla mnie najcenniejsze.

      Buziak!

      Usuń
  5. dobra, to już nie jest nawet śmieszne... komentuję po raz TRZECI. wiesz co? napisałabym po raz setny, że zazdroszczę ci tej umiejętności, tego zaciekawienia czytelnika, ale sobie daruję. co do prologu, to jest przyjemny. przyznam sie, ze wole prologi, ktore maja jakas akcje w sobie, ale taka forma tez mi odpowiada, zwlaszcza jesli wychodzi spod twoich palcow. szablon jest przepiekny. matko, siedze i sie gapie i jezdze w gore i w dol i jestem zaskoczona. wiedzialam, ze potrafisz robic piekne szablony, ale to to juz przesada<3!
    jedyne, o co chcialabym cie prosic to chyba o dokonczenie tego, co?

    OdpowiedzUsuń